Ojciec MICHAŁ TOMASZEK urodził się 23 września 1960 we wsi Łękawica w archidiecezji krakowskiej na ziemi żywieckiej jako syn Michała Tomaszka i Mieczysławy Barbary Rodak. Został ochrzczony w Łękawicy w kościele pod wezwaniem św. Michała dnia 23.10.1960. Ojciec Michała zmarł w roku 1969 pozostawiając wdowę z czworgiem dzieci. Cały ciężar utrzymania i wychowania dzieci spadł na matkę. Rodzeństwo Michała to jego brat bliźniak i dwie starsze siostry.


Naukę w szkole podstawowej rozpoczął w roku 1967, a ukończył ją w 1975. Razem z bratem bliźniakiem chodził do szkoły w swojej wiosce Łękawicy. Równocześnie prowadzona przy parafii katechizacja przygotowała go do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej i wprowadziła w życie sakramentalne. Jako ministrant dbał o głębszy udział we Mszy Świętej. Świadectwo z nauczania religii z kl. VIII zawiera, bardzo dobrą ocenę z zachowania i dobrą z wiadomości religijnych. Uważany był za chłopca dobrego, zdyscyplinowanego, o średnich zdolnościach.


Należy przypuszczać, że u Michała dość wcześnie ujawniło się powołanie do kapłaństwa i życia zakonnego. Pochodził bowiem z rodziny religijnej, należał też do grona ministrantów, a w sąsiedztwie Łękawicy pracowali w Rychwałdzie franciszkanie, którymi zaczął się interesować. Myśląc o dalszej nauce w szkole średniej dowiedział się, że krakowska prowincja franciszkanów prowadzi w Legnicy Niższe Seminarium Duchowne. Do niego też zdecydował się wstąpić.


Michał w NSD w Legnicy uczył się przez pięć lat od 1975 do 1980. Wychowawcami w tym czasie byli o. mgr Włodzimierz Pado, wykładowca języka polskiego i o. mgr Edward Maciejewski.


W Legnicy dnia 21.05.1976  przyjął sakrament bierzmowania w kościele św. Jana. W czasie pobytu w szkole średniej sporo czasu poświęcał na modlitwę prywatną w kaplicy seminaryjnej. Nadto każdego wieczoru po zgaszeniu światła w sypialni klękał przed figurą Matki Bożej Niepokalanej przewiezioną przez siebie z domu rodzinnego. Egzamin dojrzałości zdał w Liceum Ogólnokształcącym w Legnicy, a świadectwo maturalne otrzymał 20 maja 1980. Po maturze zgłosił się jako kandydat do Zakonu.


Podanie o przyjęcie złożył 5.06.1980,  niedługo po otrzymaniu świadectwa maturalnego. Pisał w nim min.: „Już od dawna jestem przekonany, że mam powołanie do kapłaństwa i zakonu, co miałem okazję gruntowniej przemyśleć w Niższym Seminarium Duchownym w Legnicy. Pragnieniem moim jest praca na misjach, by w ten sposób służyć Bogu i Niepokalanej.” Przychylna odpowiedź prowincjała o. Juliusza Synowca z dnia 21.07.1980 stwierdzała, że ma 20 sierpnia przyjechać do Łodzi-Łagiewnik, aby tam odprawić rekolekcje, a potem pojechać do Smardzewic by rozpocząć nowicjat.


Habit zakonny otrzymał w uroczystość św. Franciszka 4.10.1980 z rąk o. Marka Hałambca wikariusza prowincji krakowskiej. Uroczystość złożenia pierwszej profesji czasowej miała miejsce 1 września 1981 w Smardzewicach. Wyższe studia filozoficzno-teologiczne odbył br. Michał w Wyższym Seminarium Duchownym OO. Franciszkanów, mieszczącym się w klasztorze krakowskim. Studiował tam w latach 1981-1987. Jego koledzy  z czasu pobytu w seminarium w Krakowie podkreślają jego gorliwość zakonną, chętne włączanie się w okolicznościowe prace, aktywny udział w katechizacji dzieci specjalnej troski oraz przygotowywanie pomocy duszpasterskich i katechetycznych.


Dnia 7.03.1984 o. prowincjał Feliks Stasica wprowadził go w posługę lektoratu a 28.07.1985 w Legnicy przyjął posługę akolitatu. W dniu 8.12.1985 w Krakowie złożył na ręce Prowincjała wieczyste śluby zakonne. Na diakona został wyświęcony we Wrocławiu 7.06.1986 przez Henryka kardynała Gulbinowicza. Po przedstawieniu rozprawy magisterskiej napisanej na seminarium z teologii moralnej pod kierunkiem o. dra Mariana Lisowskiego i zdaniu 15.05.1987 egzaminu magisterskiego z wynikiem dobrym mógł 26.06.1987 odebrać dyplom magistra teologii nadany mu przez Papieską Akademię Teologiczną. Święceń kapłańskich udzielił mu w sobotę 23 maja 1987 w bazylice św. Franciszka w Krakowie biskup pomocniczy Albin Małysiak.


Przez dwa lata (1.06.1987 do 25.07.1989) pracował w franciszkańskiej parafii w Pieńsku. Był tam wikariuszem i katechetą. W pracę duszpasterską włączył się z całym młodzieńczym zapałem i entuzjazmem. Jako dobry i sumienny kapłan budził zaufanie wiernych. Wprawiony w Krakowie w katechizację dzieci specjalnej troski, także w Pieńsku prowadził zajęcia z dziećmi niepełnosprawnymi. Ze względu na dobroć, uprzejmość, współczucie jakimi darzył ludzi potrzebujących pomocy, jedna z parafianek nazywa go drugim świętym Franciszkiem. Był całym sercem oddany Bogu i ludziom.


W czasie pracy duszpasterskiej w Pieńsku dowiedział się, że jego dwaj starsi współbracia o. Strzałkowski i o. Wysoczański mają wkrótce wyjechać na misje do Peru. Wówczas zwrócił się z prośbą do o. prowincjała Feliksa, aby i on mógł pojechać z nimi. Sytuacja jednak tak się ułożyła, że dopiero w roku 1989 zaszła potrzeba wysłania do Peru trzeciego kapłana. Do o. Wysoczańskiego i o. Strzałkowskiego mógł więc w lipcu 1989 dołączyć o. Michał Tomaszek. Wobec tego rozpoczął od lutego bliższe starania o potrzebne na wyjazd do Peru dokumenty. Paszport Polski nosi datę 13.03.1989, wiza ambasady Peru wydana została w Warszawie 10.05.1989, bilet lotniczy Warszawa-Moskwa-Lima został kupiony na 24 lipca. Pożegnanie o. Michała z parafią w Pieńsku nastąpiło w dniu 18.06.1989.


O. Michał już w Polsce zdawał sobie sprawę z tego, że misja w Peru jest trudna i jego życie może być narażone na niebezpieczeństwo. Przed wyjazdem na misje, po pożegnalnej Mszy św. w parafii w Pieńsku, odważnie powiedział, że jeśli trzeba będzie dla sprawy Bożej złożyć ofiarę życia  to nie będzie się wahał.


Po wylądowaniu na ziemi peruwiańskiej na lotnisku w Limie czekali na niego o. Strzałkowski i o. Wysoczański. Po trzydniowym odpoczynku w Limie misjonarze udali się do Pariacoto. W trakcie intensywnego kurs języka hiszpańskiego o. Michał cały czas poświęcał nauce, słuchał rozmawiających w tym języku, a że miał spore zdolności językowe, niedługo po ukończeniu kursu mógł aktywnie włączyć się w pracę duszpasterską.


MĘCZEŃSTWO


W piątek dnia 9 sierpnia 1991 przybyli do Pariacoto uzbrojeni terroryści. Około godziny 19. widziano wielu terrorystów z zakrytymi twarzami.


Siostra Berta idąc do kościoła spotkała bardzo zdenerwowaną dziewczynę, która przekazała informację o obecności terrorystów. W zakrystii s. Berta przekazała Ojcom Michałowi i Zbyszkowi wiadomość, iż terroryści są we wsi. W ich zachowaniu zauważyła pewien niepokój, który uwidaczniał się również podczas sprawowania Mszy świętej. O. Zbigniew miał skierowany wzrok ku drzwiom wyjściowym, a o. Michał był zadumany. Po przeczytaniu przez o. Michała Ewangelii, o. Zbigniew wygłosił homilię na temat wiary i zaufania. Po Mszy św. ludzie przestraszeni szybko opuścili kościół. S. Berta i Ojcowie rozmawiali, co czynić w takiej sytuacji. Ustalono, że będą kontynuować spotkanie według zaplanowanego programu. O. Zbigniew opatrywał ranę małemu dziecku, a o. Michał i s. Berta rozpoczęli spotkanie z młodzieżą. S. Luci wraz z kilkoma osobami skierowała się w stronę wyjścia. W drzwiach spotkała trzech uzbrojonych terrorystów z zakrytymi twarzami. Z wielkim spokojem zapytała, czego sobie życzą. Ten, który stał najbliżej przedstawił się: “Jesteśmy towarzysze, chcemy rozmawiać z ojcami”. Na głowach mieli czapki przykrywające twarze; było ich trzech z przodu i reszta w małej grupie z tyłu, szczupli, niskiego wzrostu, młodzi, oczy wskazywały na to, że są z gór, każdy miał przy sobie starą broń.


Pierwszy przyszedł O. Zbigniew, bardzo spokojny, zrównoważony. Terrorysta zauważywszy go zapytał: “Pan jest ojcem?”, O. Zbigniew odpowiedział: “Tak jestem”. Drugi terrorysta powiedział: “Związać go”. Ojciec bez słowa podał ręce do związania. Potem zapytano ponownie: “Ilu jest ojców”. O. Zbigniew odpowiedział: “Dwóch”. Dano rozkaz, aby przyprowadzono drugiego. Przyszedł o. Michał, także bardzo spokojny i jego również związano.


Inni terroryści otworzyli drzwi garażu. Jeden z nich zapytał o. Zbigniewa: “Skąd zdobyliście te samochody”. Odpowiedział: “Jest to dar naszego Zakonu”. Terrorysta zadrwił: “To jest od imperializmu, od yanquis”. Ojciec bardzo spokojnie zaprzeczył: “Nie, jest to dar, który otrzymaliśmy z Rzymu”. Potem terrorysta zapytał: “W ilu żyjecie tutaj?”. O. Zbigniew odpowiedział: “Pięciu: dwóch ojców i trzech postulantów”. Terrorysta: “Niech przyjdą postulanci”. O. Zbigniew bardzo spokojnie i zdecydowanie powiedział: “Nie, oni nie są ojcami, kapłanami jesteśmy my dwaj”. Terrorysta powtórzył: “Niech przyjdą”, jednak o. Zbigniew powiedział: “Nie, oni nie”. Nie powtórzono rozkazu. Po czasie usłyszano stwierdzenie, że “jesteśmy ci sami, którzy przybyli ostatnim razem”.


Wzięli O. Zbigniewa pod bronią w towarzystwie trzech terrorystów i s. Berty. Udali się na pierwsze piętro klasztoru do celi o. Zbigniewa, aby zabrać klucze od jednego z aut. Wracając z pokoju o. Zbigniewa nie zastali już o. Michała. S. Berta protestowała, pytając co z nim zrobiono. Rozkazali o. Zbigniewowi wsiąść do samochodu, do którego wcisnęła się też s. Berta. Pojechali razem w kierunku urzędu miejskiego. Tam zauważyli oczekującego w drugim samochodzie o. Michała.


Następnie przesiedli się wszyscy do jednego auta, gdzie nastąpił 40 minutowy dialog stwierdzający przyczynę ich pojmania. Świadkiem tej rozmowy była s. Berta, która przekazała bezpośrednią relację. Treść tej rozmowy można by streścić w czterech podstawowych punktach:


1. Nienawiść materialistycznego ateizmu, najbardziej radykalnego skierowanego przeciwko religii, która jest “opium dla ludu”.


2. Z Chrystusem i wiarą ojcowie głosili pokój i czynili dzieła miłosierdzia.


3. Siła Ewangelii pobudziła życie religijne w dziesiątkach wiosek, co nie pozwalało rozwijać ideologii terrorystycznej.


4. Ojcowie musieli zginąć, ponieważ usypiali lud, mówiąc dużo o pokoju i dając żywność pochodzenia imperialistycznego. Opóźniali rozwój rewolucji. Jedyną słuszną drogą jest “walka”, dialektyka marksistowska, a nie różaniec. Biblia, Msza Święta - to wszystko stanowi “opium dla ludzi”.


Po krótkiej i burzliwej naradzie terroryści udali się w kierunku Cochabamba. Wcześniej kazali s. Bercie wyjść z samochodu, przystąpili do akcji rzucając bomby oraz podpalając most w Pariacoto.


Około godziny 9-tej wieczorem na drodze w Pueblo Viejo dokonali pośpiesznie egzekucji. Ojcowie wraz z wójtem z Pariacoto zostali zabici w pozycji leżącej twarzą do ziemi w następującej kolejności: o. Michał, wójt, o. Zbigniew. O. Michał otrzymał dwa strzały w tył głowy, podobnie wójt, natomiast o. Zbigniew jeden strzał w okolicy ucha i drugi w środkową część kręgosłupa


Na plecach o. Zbigniewa, który był związany, terroryści pozostawili napis w języku hiszpańskim: “W ten sposób umierają lizusy imperializmu”. Następnie udali się pośpiesznie w kierunku Cochabamba; powyżej tej miejscowości napotkali wójta z Cochabamba, którego również zabili. Oblali benzyną samochody podpalając je, a sami uciekli.


O godzinie 0.15 odnaleziono w Pueblo Viejo martwe ciała ojców Zbigniewa i Michała oraz wójta.


Siostra Berta wraz z dwoma młodzieńcami udała się, aby powiadomić biskupa w Chimbote. Około godziny 6.00 rano na miejsce śmierci w Pueblo Viejo przybył ks. bp Luis Bambaren. Przyniesiono ciała do kościoła, gdzie odprawiono Mszę Świętą. Następnie przewieziono je do Casma na sekcję zwłok.


W niedzielę 11 sierpnia o godzinie 8.30 rano wyruszył kondukt żałobny w kierunku Pariacoto. Trumny wieziono na otwartym samochodzie, od momentu wkroczenia na terytorium misji robiono wiele przystanków, gdyż ludność przygotowała bramy z kwiatów, transparenty, z wielkim bólem i płaczem witano kapłanów męczenników. Wyczuwało się wielką miłość, żal i jednocześnie posiew ducha franciszkańskiego, gdyż ton manifestacji był bardzo pacyfistyczny, pełen haseł - przebaczenia, pokoju, dobra, solidarności. Szczytem wszystkiego było wejście do Pariacoto. Drogi wyścielone były kwiatami, tłumy ludzi, zapłakane dzieci z wiązankami kwiatów, chorągwie, śpiew pełen żalu. Jakże trudno w słowach oddać atmosferę tamtych dni. Wszystko przygotowali sami, w ostatniej chwili, nie spodziewali się, że ojcowie jeszcze do nich powrócą.


Trumny męczenników umieszczono w kościele w Pariacoto. Przez całą noc kościół był wypełniony wiernymi, modlono się na zmiany.


Następnego dnia, tzn. 12 sierpnia o godz. 11.00 odprawiono uroczystą Mszę Świętą pogrzebową. Uczestniczyli: ks. bp Luis Bambaren,  ks. bp. Jose Gurruchaga z Huaraz, o. Miguel Angel Lopez, o. Szymon Chapiński z Limy, o. Stanisław Olbrycht z Boliwii, o. Alcides z Argentyny, około 60 kapłanów z całego Peru, liczne zgromadzone siostry zakonne i lud Boży. Po skończonej Mszy Świętej odbyła się procesja po rynku Pariacoto.


Ciała kapłanów pochowano po prawej i po lewej stronie nawy głównej kościoła, nad posadzką w formie ołtarzy. Z lewej strony jest sarkofag o. Michała, a po prawej o. Zbigniewa. Zostali pochowani w habitach franciszkańskich koloru szarego.


25 listopada 2011 r. została przekazana do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych „Positio” o życiu, domniemanym męczeństwie i sławie męczeństwa Sług Bożych o.  Michała Tomaszka OFMConv., o.  Zbigniewa Strzałkowskiego OFMConv. i ks. Alessandro Dordi zamordowanych w diecezji Chimbote w Peru, jak się domniemywa z nienawiści do wiary, przez partyzantow Świetlistego Szlaku (Sendero Luminoso); franciszkanie zginęli 9 sierpnia 1991 r. w Pariacoto, kapłan diecezjalny (Fidei Donum) 25 sierpnia tego samego roku w pobliżu Vinzos.


Etap diecezjalny został otwarty przez biskupa diecezjalnego bpa Luisa Armando Bambaren w Pariacoto dnia 9 sierpnia 1996 r. i zamknięty dnia 25 sierpnia 2002 r.; w międzyczasie odbyły się dwa przesłuchania w Krakowie i w Bergamo. Po uzyskaniu pozytywnej oceny dnia 24 października 2003 r., 14 listopada tego samego roku mianowano delatora sprawy: został nim mons. Jose Luis Gutierrez Gomez; do pomocy przydzielono mu najpierw kilku braci, a następnie dr Bernadettę Meinardi. Z czasem początkowego delatora zastąpił nieodżałowanej pamięci o. Cristoforo Bove, a po jego śmierci funkcję przejął o. Zdzisław Kijas. Nad rozwojem „Positio”, aż do jej przekazania do rzymskiej Kongregacji czuwał adwokat Maurizzio Cancelli.


Udało się stwierdzić, że walka zbrojna prowadzona przy końcu ubiegłego wieku przez rożne ruchy partyzanckie w Peru, którym przeciwstawiły się regularne siły zbrojne państwowe, spowodowała śmierć ponad 70 tys. osób wśród ludności cywilnej, wśród walczących ze sobą stron i tych, którzy nie z własnej winy, znaleźli się pomiędzy walczącymi stronami; pomoc braciom w potrzebie przypłaciło własnym życiem wielu misjonarzy z rożnych narodowości pracujących wówczas w tym kraju. Nie było to dziełem przypadku, lecz wynikiem zaplanowanych działań partyzantów, którzy chcieli uderzyć w tych, którzy pomagali najbardziej potrzebującym w imię Chrystusa i Jego Kościoła, aby wyeliminować tych, którzy się im przeciwstawiali poprzez bezinteresowną służbę najbiedniejszym i pokrzywdzonym.


Po pięciu świętych, którzy żyli w Limie w tym samym czasie na przełomie XVI i XVII wieku (Turibio z Mongrovejo, Francesco Solano, Martino z Porres, Roża z Limy, Giovanni Macias) i innych beatyfikowanych i kanonizowanych w ostatnich czasach, Kościół peruwiański cieszy się, że Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski, pierwsi męczennicy za wiarę zostali zaliczeni w poczet błogosławionych w dniu 5 grudnia 2015 w Chimbote. Módlmy się, by fakt ten przyczynił się jeszcze bardziej do narodowego pojednania wśród wszystkich mieszkańców Peru.